Panie Krzysztofie,
Słowa, za które mnie Pan zaatakował, nie były moje, to był cytat, myślałam, że to jest jasne (kursywa). Więcej na ten temat tutaj, żeby nie zaśmiecać korespondencji:
viewtopic.php?f=5&t=74340&start=14600#p657226
Mimo, że nie jestem adresatką Pana słów, to Panu odpowiem, że szacunku i tolerancji dla ludzi odmiennych mi nie brakuje, i wiedzą o tym ci, którzy mnie znają. Nikogo nie dyskryminuję i nie wykluczam. Odróżniam Kościół jako instytucję od wiary, nie szydzę z niczyjej wiary ani czyichś autorytetów. Uważam, że wiara i wartości, którymi się ludzie w życiu kierują, to ich prywatna sprawa i nikomu do sumienia nie zaglądam. A pytanie jaki ja mam problem z wychowywaniem dzieci przez pary homoseksualne nie jest pytaniem do mnie, lecz do dorosłych dzieci tychże par. Ja nie mam z tym żadnego problemu, ale czy to ma dla nich jakieś znaczenie?
Nie potrafię się odnieść do podanych przez Pana informacji, że zdecydowanie częściej patologia dotyka dzieci w rodzinach tradycyjnych niż dzieci wychowywane przez pary homoseksualne, ponieważ nie znam wyników tych badań, a nie podał Pan źródła, co jest standardem.
Życzę dobrych dni bez uprzedzeń. Katofobia jest równie groźna co homofobia.
Pozdrawiam Pana i Panią Krystynę,
Małgorzata M. z Warszawy