Szanowna Pani!
Czasy ostatnio są takie trudne. Pomyślałam, że napiszę do Pani kilka słów podziękowań.
Mam 32 lata i poczucie, że naprawdę wiele Pani zawdzięczam.
Zawdzięczam Pani na przykład wszystkie emocje na „Zapiskach z wygnania” i myśl o tym, że tak mądrze ten spektakl mówi o tym, do czego prowadzi nienawiść, że musimy być czujni...
Kupiłam potem egzemplarz „Zapisków...” w kasie teatru, czytałam z moimi studentami na uczelni.
Ale i taki obraz mam w głowie: mam dwoje małych dzieci, „wyrywam się” z domu, z tych zabawek, nocników i chaosu - z przyjaciółkami na „Shirley”. Każda z nas jest w innym punkcie życia i po tym spektaklu mowimy sobie, że chyba każda kobieta powinna go zobaczyć chociaż raz. I kupujemy bilety naszym mamom.
I inny obrazek - z najlepszą przyjaciółką, upalne lato, a my w pierwszym rzędzie na „Białej bluzce”. A po spektaklu - pijąc wino rozmawiamy o tym, co nami w życiu szarpie. I rok później - ten sam pierwszy rząd, też „Bluzka...”, też wino, tyle się przez ten rok wydarzyło. I jedno rozstanie, cierpienie, i radości, i dzieci. Przychodzimy „spotkać się” ze spektaklem. Ale przychodzimy też spotkać się same ze sobą. Dać głowie przestrzeń. Dziękujemy.
Albo inny obrazek - lata temu, my-licealistki chłoniemy z otwartymi buziami „Małą Steinberg”. I zrywamy się do owacji. Jedna z nas ma autystycznego brata i jej komentarz, jej zachwyt tym spektaklem, jest dla nas ważny.
Ale tych wspomnień z przeróżnych spektakli jest więcej...
Piszę to jako przeciwwagę do wszystkiego, co trudne i złe, co teraz dzieje się w świecie.
Pani Krystyno, my pani tyle zawdzięczamy. T
ak bardzo dziękuję za to, co Pani robi - to jest ważne. Nie tylko w planie „globalnym”, dla kultury w Polsce, ale i w tym osobistym - dla ludzi, takich jak ja, jak moje przyjaciółki. Jest to ważne, cenne i doceniane.
Pozdrawiam i życzę dużo siły.
K.
PS: Bilety na "Aleję..." mamy "przeniesione" (z tymi samymi przyjaciółkami) na 17.03 - mam nadzieję, że teatry pozostaną już otwarte. Trzymam kciuki.