przez sonja Pt, 11.11.2011 19:01
Julia Hartwig,
"Gdzie są te listy..."
Gdzie są te listy, w których ktoś napisze:
Czekamy na ciebie, a przy nas łagodność, spokój i ogród szumiący drzewami.
Tutaj milczenie nie będzie przymusem, ani nie będzie przymusem rozmowa.
Gdzie są te sny, w których znajdziemy pokrzepienie,
gdzie tarasy pochmurnych zamków nad brzegami rzek
i gdzie niewytłumaczone szczęście kołyszące nas jak rytm pociągu
w drodze do bezpiecznego schronienia, w którym nie mieszka potwarz ani nóż.
I gdzie jest miejsce dla szaleńca, który wzgardził zdrowiem,
dla wszystkiego, co nagłe,
dla błyskawicy, burzy, lecącego meteorytu.
Gdzie schron dla wygnańców i ich wyobrażeń o tym, czym może być świat i oni sami.
Gdzie jest miejsce dla drzewa,które pamięta dawne losy drzew,
dla zwierzęcia, które nie zapomniało o swoim dawnym królestwie
i dla małych rybek, które łowiliśmy rękami jako dzieci na piaszczystym brzegu morza.
Gdzie jest miejsce dla skargi i odmowy, dla godności i lojalnej przyjaźni,
gdzie są nie wydeptane ścieżki w lesie i prosta droga do nieba.
Gdzie jest wiara płynąca nie z uciemiężenia, ale z siły
i nie lekceważenia rozumu.
Gdzie jest świadectwo pełne i wiarogodne,
które nie boi się śmiechu ani szyderstwa.